PUNKT WIDOKOWY
Każda z dróg, chociażby najbardziej wyboista i pozbawiona widocznego sensu, w końcu doprowadza nas do jakiegoś punktu widokowego. Takie miejsce o poszerzonej perspektywie, daje możliwość pooglądania sobie minionych zdarzeń ze zrozumieniem, bez emocji i z wdzięcznością. Problem w tym, aby tej szansy nie przeoczyć i pozwolić sobie na zatrzymanie się w takim kluczowym punkcie przez parę momentów, minut, godzin, może dni.
Rozpędzeni w karuzeli myśli i zaplątani w łamigłówkach codzienności, jak powietrza potrzebujemy takich punktów z widokiem na siebie samych, nasze ziemskie poczynania oraz ich sens i wpływ na przestrzeń. Potrzebujemy ich, by poczuć bezustanne połączenie z czymś większym niż ciało i to jedno życie.
Taki punkt widokowy może ukazać nam wiele nietuzinkowych rozwiązań na dręczący nas problem. Najczęściej, w dolinie pędzących zdarzeń, nie jesteśmy w stanie takich rozwiązań dostrzec.
Każdy ma wyjątkowy sposób, aby się odprężyć i podążyć za magicznym impulsem, który doprowadzi go do najcudowniejszych krajobrazów w sobie.
STAŁY PUNKT
Wprawia mnie w pląs
znajoma nuta
z ukochanych, dalekich stron.
Chwytam się dźwięków,
niczym stałego punktu
na wirującej planecie
niepewnych zdarzeń.
Nagle wszystko wokół
zabawnie proste się staje
i przejrzyste i pewne,
że jeszcze zieleń
w naszych oczach soczysta.
ŁĄCZNOŚĆ
Chociaż bezustannie
mnie woła
nie zawsze Ją słyszę,
niby niechcący
częstotliwość przestawiając.
Po raz kolejny
wplątuję się w materii nuty,
by w ich gęstwinie
daremnie szukać wyjścia.
Rękoma woli
z prywatnej pięciolinii
sprzątam cały kram,
podgłaśniam kanał ciszy.
I ponownie rozbrzmiewają
Jej radosne szepty w tle,
o tym, że wciąż
jestem na szlaku.
Komentarze
Prześlij komentarz