KRÓLOWA ILUZJA
Są w nas takie silne, przez lata utrwalane przekonania - pewniki, które krępują życie i nie pozwalają wznieść się poza wysoki mur.
Czy
to, co widzimy i słyszymy dokoła jest naprawdę tym, co myślimy,
że widzimy i słyszymy?
A co, jeśli po drugiej stronie czeka
niespodzianka? Taka, która obali dotychczasowe myślenie, zmieni
postrzeganie i nasze życie na lepsze?
Czy odważymy się kiedyś
skruszyć skały "kamiennych" prawd? A może już to
robimy?
Wiersz po tytułem "Fatamorgana":
Ścielą się przed nami
"kamienne" prawdy,
które co dnia
wkładamy na siebie
niczym własne.
Tańczymy w rytm
przez nie podany –
w ich ramionach szczęśliwi
lub zepchnięci w mrok.
I
tak oto dawno, dawno temu powstało wielkie, opływające bogactwem
królestwo, którym szczęśliwie rządziła Królowa Iluzja. Sercem
jej były ludzkie wierzenia i przekonania. Dopóki one istniały
i
mnożyły się, również i Królowa miała się wyśmienicie, a jej
królestwo bezustannie kwitło.
Co dnia wielka, nie mieszcząca się już na swym tronie Iluzja, wyprawiała cieszące się sławą bale, kuszące poddanych swym przepychem, a czasem brzydotą i osobliwymi przedstawieniami. Na scenie występowała również osobiście, uwodząc swym głosem zgromadzoną publiczność. Z lubością recytowała ten oto wiersz:
Jestem twierdzą
w twojej głowie.
Uwielbiam
pod wieloma postaciami
występować,
omamiać niby prawdą
i różne sceny parodiować.
Niewidzialną nicią
wciągam cię
w rozedrganą sieć.
Przyznasz, że razem
bardzo dobrze nam?
Przy mnie ty,
twym mglistym cieniem ja.
Wielka Pani doskonale zdawała sobie sprawę, że codzienne seanse, przyciągające tłumy do jej pałacu, dodają jej coraz więcej siły i władzy. Ludzkie zainteresowanie bowiem było jej odwiecznym pokarmem. Podsycała więc fascynację swoją osobą jak tylko mogła, z powodzeniem odżywiając wirtualne ciało.
Pewnej nocy, na wielki bal Iluzji przybył człowiek o głębokim, jasnym spojrzeniu. Bardzo chciał poznać Królową, o której wszyscy dokoła mówią i która ma ogromny wpływ na ludzkie myśli oraz ich poczynania.
Nie potrzebował dokładać dużych starań, aby ją odnaleźć, gdyż natychmiast znaleźli się tacy, co chętnie zaprowadzili go pod sam tron Iluzji. Jednak tej niezwykłej nocy, zarówno dla nich, jak i samej Władczyni, stała się rzecz zupełnie nieoczekiwana. Człowiek, którego postawili tuż pod sceną z występującą na niej Królową, spojrzał przed siebie bardzo zaskoczony i zapytał:
- Gdzie zatem jest ta wasza Wielka Władczyni?
- Stoisz przed naszą Panią przecież! Pokłoń się! - odpowiedzieli mu zaskoczeni i nieco zdenerwowani.
- Wybaczcie ale ja tu nikogo nie widzę – odrzekł stanowczo obcy dla nich człowiek.
- Jak śmiesz żartować z Królowej i z nas! - wykrzyknęli wszyscy.
- Ja nie żartuję, mówię wam prawdę. Przed sobą widzę tylko pustą przestrzeń.
Obecni tam ludzie, zareagowali bardzo różnie na te zaskakujące dla nich słowa. Jedni chcieli go od razu wypędzić z balu, inni bardzo się zainteresowali tym, co powiedział i mieli ochotę z nim rozmawiać. Byli też tacy, którzy odeszli z wielkiego balu Królowej Iluzji i nigdy już tam nie wrócili.
Sama Iluzja natomiast nagle zacichła i poczuła z trwogą, że jej wirtualne serce skurczyło się i słabiej zaczęło bić. Z tego, co mi wiadomo, była to tylko chwilowa słabość i Wielka Władczyni nadal ma się dobrze. Chyba, że ci, co odeszli z wielkiego balu, przekażą napotkanym ludziom Wielki Sekret - tajemną recepturę na spokój umysłu i ciała. A oto i sekret zatytułowany "Recepta":
Słowa, słowa...
płyną przez me uszy
z nurtem każdego dnia.
Bezsilnością
krępują ciało,
bezkarnie osuszając
każde źródło inspiracji.
Nie pozwalam więc,
by zalewały mnie fale
wezbranych dźwięków,
oblekających się
bezwstydnie
w ostre kontury przekonań.
Puszczam je wolno,
niech rozpuszczą się
na zawsze w błogiej
pustce nieuwagi.
Ci, co zaufali sobie i wyruszyli własną drogą, doświadczyli niebawem efektów stosowania się do wskazówek, zawartych w tajemnej recepturze. Pomimo, że kroczyli nowymi, nieuczęszczanymi wcześniej szlakami, to i tak intuicyjnie odnajdywali drogę. Odczuwanie z głębi serca stało się ich drogowskazem.
Pewnego dnia, kiedy już brakowało im sił do dalszej wędrówki, trafili na wypełnioną słońcem polanę. Ku swej ogromnej radości zorientowali się, że ten blask pochodzi od kryształów, które nieziemsko mieniły się pośród soczystych, pachnących traw. Zrozumieli, że to znak, a ich podróż została uwieńczona sukcesem. Odkryły się bowiem przed nimi nowe perspektywy, które dotąd były zakryte.
Wyśnione
już dawno obrazy
wirują wokół mnie.
Chwytam się znaków
pomiędzy nimi,
co wskazują drogę
ku wyzwoleniu z wiru
podobnych zdarzeń.
Łowię je co dnia
jak szlachetne kamienie
pośrodku gruzowiska,
które kiedyś własną mocą
w kryształową łąkę
przemienię.
A
jaką drogę wybierzesz Ty, drogi czytelniku? Cokolwiek zrobisz i
niezależnie od tego, jakie decyzje podejmiesz, pamiętaj, że w
zasięgu jest zawsze "Twoje niebo". Tak właśnie brzmi
tytuł ostatniego
z wierszy.
Czasem niebo
schodzi na Ziemię,
w odpowiedzi na listy
przez ciebie słane.
Swym obłokiem
wymiata co szare,
napełniając zmysły
błękitu falą.
I oto widzem sztuki
nagle się stajesz,
podziwiając
na jawie cuda,
po mistrzowsku
przez siebie wyśnione.
I sekretny portal
zrozumienia
w tobie dojrzewa,
że magiem
swego życia jesteś.
Dziękuję za dzisiejszą wspólną podróż i oczywiście zapraszam na następne. Bo przecież to jest niekończąca się opowieść.
Komentarze
Prześlij komentarz