OCZEKIWANIA
W tym roku jesień szturmem podbiła letnie dni i noce. Bezlitośnie i z wielkim apetytem pochłonęła słoneczne światło, doprowadzając przy tym niebo do niekończącej się rozpaczy.
A ja poczułam się tak, jakby ktoś skradł mi ostatni skrawek radości. Niewielki lecz wystarczający, by się nasycić i ukryć we własnym, zacisznym wnętrzu na jesienno – zimowy czas. Długo się buntowałam, wiedząc przecież, że i tak to nic nie zmieni. Aż w końcu zaakceptowałam napływający falami stan zapadania się, wyciszenia. Bo często akceptacja i odpuszczenie są jedynym, zdrowym wyjściem i drogą do uniknięcia cierpienia.
Ajahn Brahm – jeden z moich ulubionych mnichów buddyjskich, powiedział kiedyś: "Cierpienie jest wtedy, kiedy nasze oczekiwania wobec życia przekraczają to co może nam ono dać w rzeczywistości".
Niezależnie zatem jakiego rodzaju mamy oczekiwania, czasem warto je puścić wolno, by nie zatruwały naszej głowy i ciała.
AKCEPTACJA
Uwalniam cię dziś
od swych pragnień.
Puszczam je wolno,
by nie gromadziły
ołowianych chmur
na niebie
naszych relacji.
Niech roztopi je
budzące się
we mnie światło,
akceptujące jak jest.
A drugą stronę medalu, zdobią oczekiwania innych ludzi wobec nas. Z tym również musimy sobie jakoś radzić, niemal co dnia. Kiedy się zbuntowałam, napisałam taki wiersz:
NOWY ŚWIT
Rozpuszczam
wszystkie twarze,
tresowane
na wzór oczekiwań.
Już czas!
Idę, gdzie
zawiedzie mnie
wnętrza ogień.
W oczach
płomienny blask.
Wiem, że już czas
zaufać tej melodii
i własny nucić świat.
A wielce pomocna w tym wszystkim i zawsze dostępna jest... medytacja:)
MEDYTACJA
Zatrzymuję się
i powoli osiadam
w ciszy mego wnętrza,
zapuszczając
w nim korzenie
z każdą falą oddechu.
Wsłuchuję się w jego
przyjemny szum.
Nie przechowuję
w sobie nic,
a wszystkim
jestem dokoła.
Co przychodzi
głodne uwagi, to
odchodzi
nienakarmione.
Komentarze
Prześlij komentarz