WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO SIEBIE
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO SIEBIE
Opowiem dziś historię pewnego podróżnika. Był to człowiek bardzo odważny, wędrujący często przez gęste, dzikie lasy i niebezpieczne skaliste góry. Jednak najtrudniejszą dla niego wyprawą, okazała się ta w głąb siebie. Niczym ciernie tkwiły w nim latami nagromadzone, głęboko skrywane lęki - pomimo ogromnej odwagi; ledwo tlące się poczucie wartości - pomimo stawieniu czoła wielu niebezpiecznym zdarzeniom; gniew pojawiający się znikąd, raniący przypadkowo napotkane istoty; wspomnienia odbierające siłę do dalszej wędrówki; poczucie osamotnienia i wiele, wiele innych, które kładły się długim cieniem na jego drodze ku lepszemu życiu.
Dręczony tymi zjawami za dnia i nocy, pewnego razu zapadł w głęboki sen - nie sen. Śnił o tym, że wędruje w ciemnościach, potykając się o ogromne korzenie drzew. Kiedy już zmęczenie, z każdym krokiem dawało mu się solidnie we znaki, ujrzał tlące się gdzieś niedaleko światło, promienistymi nićmi rozświetlające mroczne cienie. Niedługo potem dotarł do drewnianej chaty, z której to okien wydobywało się, zauważone wcześniej światło. Zaciekawiony, postanowił zapukać do drzwi domu w środku puszczy. Jednak drzwi, jakby na jego powitanie, były już otwarte. Wszedł do przytulnego salonu z kominkiem. Przemawiał do niego wesoło, za sprawą odgłosów palących się drew. Tuż przed kominkiem, czekał na niego suto zastawiony stół. Chociaż przeszukał w chacie każdy kąt, nie znalazł nikogo z kim mógłby się przywitać i kto mógłby być autorem tej wykwintnej kolacji. Zatem czując ogromny głód, samotnie zasiadł do stołu, częstując się tym, co na nim było.
Pomimo, że potrawy wyglądały bardzo zachęcająco, z rozczarowaniem odkrył że nie wszystkie mu smakują. Odstawiał na bok więc te, które były za słone, słodkie, kwaśne lub gorzkie. W trakcie tej dziwnej kolacji ze zdumieniem zauważył, iż niektóre dania wywołują w nim niepokojące odczucia, które zdawały się zalewać falami jego umysł i ciało.
Zdenerwowany i zniechęcony miał już zamiar odejść od stołu i opuścić dom. W tym momencie, w pomieszczeniu zjawiła się piękna kobieta, której wieku - co wydawało mu się zaskakujące - nie mógłby określić. Ciepłe światło kominka tańczyło na jej twarzy, odbijając się w jej ciemnych, mądrych oczach. Całą, wysoką postać okrywał mieniący się srebrem płaszcz. Jej uśmiech sprawił, że nagle zapomniał o ucieczce, a jego serce przepełniło się nieopisaną, uniwersalną miłością.
"Niektóre dania ci nie smakują, bo są zrobione z tego, od czego uciekałeś, bojąc się z tym zmierzyć. Są to niszczycielskie lęki, złe wspomnienia, ograniczające przekonania i wiele innych" – przemówiła do niego niezwykła postać. Nie śmiał się odezwać i czuł, że ta istota zna go lepiej niż ona sam. Stał jak zahipnotyzowany, a ona mówiła do niego dalej.
"Nie obawiaj się! Teraz jest czas, by je zauważyć, zaakceptować takimi, jakie są i puścić niczym przesłaniające ci widok chmury. Chcę ci pomóc, dlatego będę przy tobie, dopóki nie uporządkujesz swego wnętrza. Będziesz wiedział jak to zrobić, otrzymasz wskazówki. Usiądź przy stole, częstuj się i posłuchaj:
Płyniesz na fali
wczorajszych przeżyć,
które cieniem lub tęsknotą
wiją się w umyśle.
Dawne zagaduje z dzisiejszym,
plącze się i szumi
w twej głowie.
Pytasz:
Jak ugasić pożar chaosu,
który ciałem włada?
Usiądź z nimi do kolacji
ostatni już raz,
smakuj powoli, odczuwaj.
Odchodząc,
nie poczujesz już głodu.
Pójdziesz dalej, szukając siebie
w mroku własnego JA.
Jej ciepły głos przyjemnie wibrował mu w uszach. Teraz już wiedział, że każdej z potraw, znajdującej się na stole, powinien spróbować. Oczywiście jeśli chce wyzwolić się z własnego, ograniczającego więzienia. Tak też robił, zatracając poczucie czasu i miejsca. Chociaż postać kobiety przestała być dla niego widoczna, to jednak jej kojący głos bezustannie mu towarzyszył. I zdawało mu się, że jest adekwatny do potrawy, jaką aktualnie spożywał. "Czy słyszysz?"- zapytała, a jemu zdawało się, że za oknami wzmógł się wiatr, jakby chciał mu coś ważnego powiedzieć.
Gdzieś, w alei wspomnień,
do ucha szepcze ci wiatr:
Pozostaw
zaschniętą w trawie łzę,
niech pochłonie ją ziemia.
Pozwól
zblednąć zachwytom
i marzeniom złudnym.
Rozplącz więc warkocz
pożółkłych już myśli,
zanim porwie je przyjaciel,
by wyszumiały się
pośród jesiennych drzew.
Tak, wiedział czego dotyczyły te słowa. Czasem zanadto zanurzał się w przeszłości, rozpamiętywał. A to sprawiało, że kroki stawiane na nowo odkrytych szlakach były powolne i ciężkie. Zapewne dlatego danie, które właśnie trzymał w ustach było mdłe i jakby zepsute. To było coś, czego doświadczył dawno temu. Chociaż ten smak już mu się znudził, ciągle go przeżuwał - aż do znudzenia!
Miał
już dosyć tej całej kolacji i potraw, które do niego nie pasują,
nie smakują mu. Zapragnął sięgnąć, po taką, która będzie
oryginalna, stworzona dla jego podniebienia. W jego głowie zrodziły się pytania: co tak naprawdę
mi smakuje? kim jestem? czego potrzebuję, aby być szczęśliwym?
Po
raz kolejny usłyszał znajomy głos: "Nie ma prostych dróg i
natychmiastowych odpowiedzi ale za to mamy wybór, w którą stronę
chcemy podążyć. Posłuchaj wiersza "Dorastanie".
Jesteś tu,
podróżując trasą
ludzkich pragnień.
Stąpasz niepewnie, gdy
chwytają cię za ręce,
zapraszają
do wspólnego stołu.
Częstują
swym światem,
otwierając pokoje myśli,
czasem serc.
Dobrze jest w tym
niby domu,
wrastasz w niego,
dzieląc się sobą.
Jednak niesforne korzenie,
poza dom wyrastają,
tęskniąc za przestrzenią
bez granic.
Wychodzisz więc i idziesz dalej...
Podróżnika ogarnął lęk. Skoro pozbędzie się wspomnień, starych znajomych i codziennych przyzwyczajeń, rytuałów, które mu towarzyszyły przez całe życie, to co mu pozostanie, kim będzie?
"Kres stanie się nowym początkiem. Pozostanie twoja rdzenna natura – usłyszał w odpowiedzi kobiecy głos, który zdaje się czytał w jego myślach - "Taki indywidualny wzór, z którego stworzysz swoje oryginalne danie. Będzie ci smakowało najlepiej ze wszystkich, jakie dziś spożywałeś. Zaufaj temu, co jest w tobie zapisane, a to, co jeszcze "Niewysłowione":
Zaufaj temu,
co w sercu
radośnie pulsuje,
a jego
niewysłowionym
głosem się staniesz.
Zagrają w tobie
milczące
dotąd dźwięki –
wyjątkowa
melodia istoty.
"W rytm melodii własnej istoty wyruszysz w nie jedną podróż i napiszesz dla innych wiele inspirujących listów, by zachęcić ich do podobnych wędrówek. Gratuluję, właśnie stajesz przed wyborem, by wkroczyć na ścieżkę Przewodnika, dla tych którzy zechcą z tobą podążyć. Jak się z tym czujesz piękna istoto?"
To były ostatnie słowa, jakie usłyszał z ust niezwykłej kobiety, gdyż nagle sen/nie sen jakby się skończył. Obraz pomieszczenia zaczął rozmywać się przed jego oczami. Obudził się we własnym łóżku, nie mając pewności co jest bardziej realne – to, co przed chwilą przeżył, czy życie, które dotąd prowadził. Zawieszony jeszcze pomiędzy światami, ważył w sobie wszystkie słowa jakie usłyszał w chacie i czy rzeczywiście dokonały się w nim jakieś zmiany. Tak, coś się zmieniło, czuł to wyraźnie, chociaż nie mógł tego dokładnie opisać. Znamienne było zagnieżdżone w sercu uczucie niecodziennej radości i pewność, że nie jest sam. Jakby na potwierdzenie, usłyszał gdzieś z głębi siebie znajomy głos:
Pośród wichrów świata
i dręczących ciało
emocji i spraw,
na swój dom
wybrałam Światło.
Zamieszkaj w nim
wraz ze mną
jeśli chcesz.
Połączymy
nasze racje w jedno,
nie mnożąc już ich.
Wspólną Jasnością
mocni,
biały strumień
utworzymy,
by z miłością
wysłać go w świat.
Niech wypędzi
wszelkie mroki
z zakamarków
ludzkich ciał.
Od tej chwili te słowa stały się refrenem jego życiowej wędrówki, wypełniałając sens wszelkich działań. Ponieważ zaufał głosowi serca, nigdy już nie czuł się sam. Podobnie jak wielu innych, którzy postanowili podróżować wraz z nim.
A jeśli ktoś zapyta jak miał na imię, odpowiem że ma ich nieskończenie wiele i że w każdym momencie może nadać mu własne.
Komentarze
Prześlij komentarz