WĘDRÓWKI POZA CZASEM - PONAD ZIEMIĄ

 

 


CZĘŚĆ III

PONAD ZIEMIĄ

Po tych wszystkich przeżyciach i wielowymiarowych lekcjach smok, zanim się spostrzegł, został pozostawiony samemu sobie. A przynajmniej takie odczucie zagościło w jego głowie. Wszystko to, co się wokół niego działo: towarzystwo zwierząt, poczucie spełniania się i podniosła atmosfera, wybrzmiały i ucichły. A na horyzont wzeszły żal i zwątpienie. Las wydał mu się zwyczajny i nieciekawy. Powrócił dawny upływ czasu.

Kolejne dni Doran spędził na poszukiwaniu przyjaciół, bo przez moment wierzył iż okażą się oni pomocni w odpędzeniu nieznośnej melancholii. Wkrótce przekonał się jednak, że to nie jest właściwy kierunek. Przebywając pośród innych zwierząt, dotkliwie odczuwał swą odmienność i brak takiego zrozumienia, jakim obdarzały go istoty poznane w innej rzeczywistości. Udawanie, że jest inaczej nie miało wielkich szans na powodzenie, bo odkryte przeznaczenie nie dało o sobie zapomnieć. Sens istnienia dla smoka zmienił swoje barwy, a te wcześniejszy wyblakły i straciły na atrakcyjności.

Pewnego wieczora, kiedy gasił pragnienie wodą z krystalicznego źródełka, krajobraz wokół niego przedziwnie zmienił swe oblicze. Kolory nasiąkły intensywniejszymi barwami. Dokoła każdej z roślin rozpaliły się jaskrawe otoczki. Doran spostrzegł, że jego postać także oplotła jakaś niezwykła mgiełka, samoistnie unosząca się w powietrzu.

- Jeśli czegoś nie dostrzegasz oczami, to nie znaczy, że to nie istnieje. Zapomniałeś już, co mówiła salamandra o nieoczywistości? – usłyszał tuż obok siebie głos Solas. Zaskoczony, spojrzał w jej kierunku. Jej pióra, lśniące niespotykaną bielą, raziły smoka w oczy. Mimo to, bardzo ucieszył się na ten widok.

- Witaj Solas! Jak dobrze cię widzieć ponownie! Zupełnie się pogubiłem i nie wiem co dalej. Przeżyłem coś cudownego, czułem sens i natchnienie. Teraz nie mam nic, oprócz zwątpienia. A może to, czego doświadczyłem tylko mi się zdawało lub było snem? W dodatku wszystko dokoła jest niezrozumiałe, dlaczego widzę inaczej?

- Witaj Doranie! - odpowiedziała z uśmiechem sowa – Zwątpienie jest całkiem normalne na ścieżce każdej, rozwijającej się istoty. A teraz ucisz umysł, zamknij oczy i zajrzyj w głąb siebie smoku. Czy twe serce również wątpi w to, co się zdarzyło? Nie szukaj realnych dowodów, nie pytaj mnie tylko postaraj się poczuć. Obudź swą intuicję. To coś bardzo ulotnego, nieuchwytnego wzrokiem czy dotykiem, ani też węchem i słuchem. To coś, co nie szuka aprobaty, czy upewnienia się u innych. Wymaga zaufania swym ulotnym, lecz ważnym odczuciom. Otwórz się na nowy poziom odbioru przestrzeni. Czyż nie udało ci się to już przy ognisku?

Doran zamknął oczy, próbując dać szansę swym doznaniom. Początkowo przeszkodą okazał się szalejący umysł, pragnący być pępkiem świata z zapasem miliona ślepych, myślowych uliczek. Smok już chciał się poddać lecz sowa, swym głosem pomogła mu osiągnąć spokój. W końcu udało mu się delikatnie osiąść w ciszy swego wnętrza, by usłyszeć oddech, bicie serca, szelest liści, zapach powietrza nasączonego leśnym aromatem. Doznaniami smoka zawładnęła lekkość połączona z wolnością. Stał tam jak drzewo, które niczego nie oczekuje, a przyjmuje to, co jest i trwa tak, połączone z Ziemią, w swym niezmiennym stanie bycia w chwili obecnej. 

- Ile się dzieje nawet jeśli nic się nie dzieje – odezwał się spontanicznie – To takie łatwe i trudne zarazem.

- Staje się łatwe, kiedy nie słuchamy głową tylko odczuwamy zmysłami ale też sercem. Pozwalamy myślom przypływać i odpływać, nie przywiązując się do żadnej z nich.

- Ale zawsze jakaś myśl zaprząta moja uwagę. 

- Przed chwilą udało ci się to Doranie. Zatem wystarczy ćwiczyć, a z czasem skupienie w "teraz" będzie twym naturalnym stanem bycia.

- Może masz rację sowo. Powiedz mi proszę, dlaczego widzę inaczej? Skąd te otoczki wokół wszystkiego? - pytał niecierpliwie Doran.

- Zazwyczaj spoglądasz na świat tylko oczami. Tak naprawdę, Doranie, wszystko, co istnieje ma głębsze, niewidoczne dla oczu warstwy. Są to ciała subtelne, które więcej mówią o nas, niż te materialne.Kiedy nauczysz się czerpać z nich informację, będziesz wiedział bardzo wiele o stanach emocjonalnych ludzi, ich zdrowiu i świadomości. Dzięki tej umiejętności szybciej i skuteczniej będziesz mógł komuś pomóc.

Sowa mówiła dalej, a smok karmił się tą wiedzą ostrożnie i powoli, niczym daniem, które spożywa się pierwszy raz. Solas wiedziała, że Doran potrzebuje czasu, aby jej słowa zakorzeniły się i rozkwitły w nim na dobre.

- Obawiam się, że to dla mnie zbyt trudne sowo – odezwał się zlęknionym głosem, a bezradność i niepewność siebie wzmagały się w jego umyśle, niczym szalejący na oceanie sztorm.

Sowa, wyczuwając doskonale jego nastrój, odparła:

- Właśnie tak jak ty teraz, czują się ludzie, stojący przed dużymi wyzwaniami, które mogą zaowocować czymś cudownym w ich życiu. Boją się ryzyka ale jeśli go nie podejmą, to nic nie osiągną. Podejmowanie wyzwań jest konieczne, by się rozwijać.

Pomimo obaw, ciągle drzemała w Doranie ciekawość i ekscytacja tym, co się może wydarzyć jeśli na to pozwoli. Właśnie ta cząstka niego zwyciężyła i rozpoczął kolejne, niezwykłe szkolenie. Tym razem miała to być przygoda z żywiołem powietrza. W jej trakcie poznał wiele skrzydlatych istot, które wraz z sową hojnie dzieliły się z nim doświadczeniem i pradawną wiedzą. Im bardziej nią nasiąkał, czuł się szczęśliwszy oraz świadomy swej misji i mocy. Bo moc pochodziła nie tylko z żywiołów ale przede wszystkim ze smoka. Pod tym względem zaskakiwał samego siebie z każdym kolejnym ćwiczeniem, jakie wykonywał i przeżyciem jakiego doznawał.

Pojawiło się też coś nowego – współczucie wobec ludzi, którzy nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, jakie narzędzia do zmiany swego położenia posiadają. Chociaż czekało na niego jeszcze wiele pułapek na drodze ku wypełnienia swej misji, potrzeba wspierania tych istot, wzmagała się w nim w miarę wzrostu świadomości.

Ponieważ żywioł powietrza nie uznaje granic, Doran przekonał się jak wielkie, zapierające dech w piersiach przestrzenie istnieją poza jego lasem. Skrzydlaci przyjaciele ponieśli go tam, gdzie w blasku słońca i księżyca lśnią morza i oceany. Doświadczył kolorów i bezkresu nieba oraz wysokich, górskich szczytów w różnych zakątkach Ziemi. Ukazali mu potęgę powietrza pod postacią groźnych burz i tornad.

Przede wszystkim uświadomili mu jednak, że powietrze łączy ze sobą wszystko, jest narzędziem komunikacji i nośnikiem informacji. Smok dowiedział się, iż bazując na jego mocy można posiąść zdolność tworzenia czegoś nowego, kreować w oparciu o – niezbadaną dotychczas przez niego – intuicję. Doran wyobrażał ją sobie jako tajemniczą damę, mieszkającą w białej mgle, na pograniczu ducha i materii. Im bardziej – za radą Solas - zaczął jej ufać, tym większą zyskiwał pewność istnienia, niewidocznych dla oka, pozaziemskich wymiarów. Czas nie miał dla tej damy znaczenia lecz zaufanie w to, co pojawia się znienacka wewnątrz nas. Takie łaskoczące po twarzy piórko, które łatwo przeoczyć, zlekceważyć i zapomnieć.

Smok, dzięki swym nauczycielom zrozumiał, że intuicja jest o wiele ważniejsza od myśli, które potrafią zaprowadzić istotę na ścieżki bez wyjścia. Dlatego od tamtej pory, w trakcie dalszej wędrówki, ważniejsze od tego, co myśli, stało się dla niego to, co czuje.

Kiedy już wszyscy uznali, że Doran posiadł wystarczającą wiedzę, zabrali go na własnych skrzydłach na jeden z najwyższych szczytów na Ziemi, by tam uroczyście zakończyć wspólne doświadczanie żywiołu powietrza. Stojąc na twardej skale, w towarzystwie swych mistrzów i przyjaciół, smok poczuł lekkość, bezmiar wolności i że tak naprawdę wszystko jest w życiu możliwe.


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WĘDRÓWKI POZA CZASEM - PRZEBUDZENIE

WĘDRÓWKI POZA CZASEM - NA FALI ZMIAN