BYĆ FALĄ
BYĆ FALĄ
Była sobie dziewczyna, która najlepiej czuła się w swoim własnym towarzystwie. Nie musiała wówczas decydować jaką postawę przyjąć, co odpowiedzieć lub kiedy zamilknąć. Takie podejście dawało jej gwarancję wolności od osądów i ludzkich oczu.
Grono znajomych świetnie zastępowały jej książki, przyroda, czasem filmy. W opisywanych przez pisarzy światach, zatracała się bez pamięci. Odkrywała tam magię, której brakowało w codzienności. Kusiły ją i przywoływały ku sobie wykreowane przez kogoś rzeczywistości - ludzkie przeżycia i tajemnicze miejsca. Kęs po kęsie smakowała czyjeś sukcesy i dramaty, kiedy tylko miała ochotę . Rozsiadając się wygodnie w fotelu – odlatywała.
Czasem marzyła o tym, że wciela się na scenie w różne postacie, podróżując z grupą artystów ciągle w nowe miejsca. Wyobrażała sobie, jak co wieczór rozmawiają o sztuce, nowych przedstawieniach, strojach i scenografii. Jednak, to były tylko fantazje nie posiadające ziemskiego przepisu na wykonanie, gdyż lęki i inne uwięzione emocje, nie pozwalały jej na ich realizację.
Dlatego też o wiele bezpieczniej i wygodniej było marzyć, bo dzięki temu nie musiała czuć się nieszczęśliwa z powodu niespełnienia.
Któregoś dnia, szperając jak zwykle po regałach miejskiej biblioteki, natrafiła na tytuł, który ją zaintrygował.
- "Dworska tancerka" – wyszeptała sama do siebie. Oczywiście postanowiła wypożyczyć tę książkę. Jeszcze tego samego dnia, przeniosła się do świata XIX-wiecznej Korei i dziejów życia bardzo wcześnie osieroconej dziewczynki. Nic nie zapowiadało, że los dziecka, które nawet nie posiadało imienia, zmieni się niewyobrażalnie i że będzie jej dane tańczyć na królewskim dworze.
Niesamowita moc, ukryta w słowach, oplotła jej zmysły i całą uwagę, wywołując fale wzruszeń. Szczególnie jeden z fragmentów bardzo ją zaintrygował, jakby rozbudził coś, co dotąd trwało uśpione: "Kto nosi w sobie muzykę, doświadczy samotności, nawet gdy nie słucha jej sam. Bo ona wyraża się nie poprzez bliskość ciał, lecz poprzez bliskość duszy".
Znieruchomiała. W jednym momencie cytat ten zasiał się i zakiełkował w jej sercu. Poczuła tęsknota za czymś nieokreślonym, ulotnym...
- Czy noszę w sobie muzykę? A jeśli tak, to jak ona brzmi? Czy to, co teraz robię jest muzyką? Jak brzmiałaby moja muzyka? - szeptała nieprzytomnie, zasypując siebie samą pytaniami jeszcze bez odpowiedzi.
- Nie, nie jestem nieprzytomna – odpowiedziała jakby narratorowi, chociaż... przecież to niemożliwe, aby mogła go usłyszeć!
Mijały dni, przepływające pomiędz kartkami, opływającymi w soczyste opowieści. Odurzona każdą z nich, pragnęła więcej i więcej.
Pewnego razu, ktoś postanowił zakłócić ciszę małego mieszkanka.
- Cześć! Dawno się nie widziałyśmy – usłyszała głos koleżanki w telefonie.
- Cześć! Miło cię słyszeć – odpowiedziała, chociaż nie była pewna, czy jest jej miło.
- Wyobraź sobie, że będę dzisiaj w twoim mieście. Może wyjdziemy gdzieś? Jesteś w domu?
- O! To fajnie ale może posiedzimy po prostu u mnie, zapraszam cię na kawę – odpowiedziała. Mimo niechęci, jakaś tląca się w niej potrzeba towarzystwa przebudziła się odrobinę. W końcu to była jedna z najbliższych koleżanek.
- Wiesz wolałabym jednak gdzieś w przytulnej knajpce. Może coś zjemy, coś wypijemy - odparła znajoma. A kiedy zaległa cisza, dodała zachęcająco:
- No, nie daj się prosić.
Ostatecznie spotkały się późnym popołudniem w uroczej kafejce, pod znamienną nazwą „Święty Spokój“. W sumie to nie było tak źle. Przy dobrej kawie, pysznych przekąskach i deserze bardzo miło upłynął im czas. W pewnej chwili, w trakcie słuchania zwierzeń koleżanki, jej wzrok padł na jedną ze ścian kawiarni, którą zdobiły oprawione w ramy cytaty. Jeden z nich bardzo przykuł jej uwagę i jakby obudził coś, co drzemało gdzieś w sercu.
„Mam do zrobienia tylko jedno
być falą, którą jestem,
a potem wtopić się znów w ocean“ - wyszeptała w myślach ów cytat.
- „Być falą...“ - pomyślała i nagle zaszumiało jej w głowie przeczucie, że o czymś zapomniała.
- „Skoro ktoś to napisał, to znaczy, że tego doświadczył. Nie mów do mnie, że to nieosiągalne – powiedziała w myślach niby do siebie ale jakby... do mnie? Hmm, przecież nie może wiedzieć, że o niej piszę, ona ma tylko tu odgrywać rolę, którą jej narzucę. Czy to możliwe, abym pisał coś wbrew własnemu umysłowi? Nie, to jakieś przywidzenie.
- Hej! Gdzie teraz jesteś kochana? Na pewno nie ze mną – wyrwał ją z zadumy głos koleżanki.
- Przepraszam cię bardzo, ale zaintrygował mnie jeden z cytatów na ścianie – odparła i skinęła głową w kierunku dużych liter.
- Fakt, bardzo piękny napis. No właśnie, a co u ciebie? Jesteś tą falą, która zmiata swym talentem wszystkich napotkanych na swej drodze?
- No coś ty, jestem tylko skromnym pomocnikiem scenografa.
- Pamiętam, że potrafiłaś wszystkich zaskoczyć na szkolnych przedstawieniach. Byłaś w tym dobra i sądzę, że nadal jesteś.
- E tam! co było, to było... - odparła krótko ucinając temat, gdyż czuła narastający w środku dyskomfort.
- No dobrze, nie będę cię dręczyć. W końcu miałyśmy się spotkać dla przyjemności – uśmiechnęła się znajoma i tym samym temat potencjalnej kariery aktorskiej został zarzucony.
Niedługo po spotkaniu, siedząc samotnie na przystanku, odtwarzała w głowie przeżycia koleżanki, które tak malowniczo i chętnie jej przedstawiła. A były one związane z nowo poznanym mężczyzną, z pracą i licznymi podróżami. Czy naprawdę była szczęśliwa, czy tylko udawała? Jednak sposób w jaki to opowiadała, błysk w oczach i rozlewająca się po twarzy radość, skłoniły ją do przypuszczenia, że to wszystko było prawdziwe.
„Gdzie jest ta pasja życia?“ – zastanawiała się – dlaczego widzę i podziwiam ją tylko u innych, a sama nie mogę jej poczuć? Po co w ogóle żyję?“.
Jej pytania trafiły w ciszę i udręczone zdawały się spocząć, niczym zeschłe liście, na szarym chodniku. Kiedy jej wzrok bezwiednie padł na fragment ławki, spostrzegła, że leży na niej jakaś książka. Zaciekawiona wzięła ją do ręki.
- „Podróż do domu“ - przeczytała tytuł.
- Dziękuję! – powiedziała głośno w próżnię, która w tamtym momencie nie wydawała jej się próżnią. Nagle spłynęła na nią pewność, że to jest odpowiedź na jej pytania. A może jej się to tylko zdawało? Umysł potrafi płatać różne figle.
- A właśnie, że mi się nie zdawało! - wykrzyknęła głośno – Przestań manipulować moimi odczuciami!
- Ty, ty mnie słyszysz?! Jak to możliwe, że z tobą rozmawiam?! Przecież ty powstałaś ze mnie, wymyśliłem cię i mam na ciebie nieograniczony wpływ. Nie możesz być mnie świadoma!
- Ale ja już nie chcę żebyś mnie wymyślał! Chcę sama decydować o sobie i żyć oddzielnym życiem!
- Zaraz, zaraz... Czyli swoją kreacją stworzyłem kogoś, kto zaczął żyć własnym życiem? Na dodatek potrafi samodzielnie myśleć. Niesamowite! Koniecznie muszę o tym napisać, niech dowie się o tym jak najwięcej ludzi. To bardzo ważne odkrycie.
- I tak, dziewczynie udało się wydostać się z pułapki iluzji oraz zaaplikować konflikt poznawczy narratorowi, który zatracił swą dawną pewność. Wkrótce bardzo się zmienił, odnajdując radość w inspirowaniu ludzi do odkrywania swych pasji oraz tworzenia.
Książka, którą bohaterka opowieści znalazła na przystanku, niczym wyrozumiały przewodnik, wskazała sens i właściwy kierunek. Napełniła serce odwagą, aby mogła się stać narratorem i bohaterem powieści jednocześnie. A to była powieść wyjątkowa, gdyż tym razem jej nie czytała lecz doświadczała na żywo.
W opowiadaniu zostały zacytowane lub wspomniane następujące książki:
Shin Kyung – Sook, Dworska tancerka,Wyd. Kwiat Orientu.
Lee Carroll, Podróż do domu. Przypowieść Kryona, Wyd. JEG Sp. z o.o.
W tekście użyto również cytatu:
„Mam do zrobienia tylko jedno
być falą, która jestem,
a potem wtopić się znów w ocean“.
Jego autorką jest Fiona Apple, a w oryginale brzmi on:
„I have only one thing do
and that's be the wave that I am,
and ten sink back into the ocean“.
Komentarze
Prześlij komentarz